GŁODNEMU CHLEB NA MYŚLI – JAK WIDAĆ UKRAIŃCY SĄ WIECZNIE GŁODNI WIĘC ZAMIAST NAS POLAKÓW STRASZYĆ LEPIEJ NIE PILNIE UDADZĄ SIĘ REJON KRYMU .. TAM SIĘ WYKAŻĄ DUMĄ I ODWAGĄ ..
Ukraińscy kibice piłki nożnej przed meczem ich reprezentacji z Polską ostrzegają polskich rywali. W ukraińskim internecie roi się od grafik z hasłami ostrzegającymi przed „drugą Rzezią Wołyńską”.
Mecz pomiędzy polską a ukraińską reprezentacją w piłce nożnej odbędzie się dopiero 21 czerwca, jednak na długo przed nim na portalach społecznościowych i stronach traktujących o sporcie naszych wschodnich sąsiadów pojawiają się skandaliczne „ostrzeżenia”.
Najbardziej kontrowersyjną grafiką, która ożywiła ukraiński internet jest ta ze „wschodniego odpowiednika Facebooka” zamieszczona przez jeden z największych portali dla kibiców. „Брутальний Футбол” (tj. Brutalny Futbol) ostrzega za pośrednictwem vKontakte, że „Do Rzezi Wołyńskiej pozostało dwa tygodnie”.
Grafika rozbudziła w ukraińskich kibicach wyjątkowe ożywienie, które niezbyt dobrze świadczy o ich stosunku do Polaków. Pod wpisem pojawiło się wiele skandalicznych komentarzy, równie kontrowersyjnych co post ukraińskiego portalu sportowego.
„Powtórzmy rok 1943”, „Zrobimy wam drugą Rzeź Wołyńską”, „Polaków nie ma co żałować tak samo jak nie żałujemy Ruskich wyrżniętych w Czeczeni” to tylko niektóre z komentarzy, które pojawiły się pod kontrowersyjnym wpisem.
Skandaliczne posty Ukraińców skomentował Tomasz Maciejczuk, dziennikarz specjalizujący się m.in. w tematyce ukraińskiej.
– Wśród Ukraińskiej młodzieży w sieciach społecznościowych panuje niepokojąca moda na robienie sobie żartów, na kpienie z ofiar „Rzezi Wołyńskiej”. Młodzi Ukraińcy wymieniają się obrazkami i filmikami, które wprost godzą w pamięć ofiar. Coraz częściej spotykam się z twierdzeniem, że Polacy zasłużyli na to, co stało się na Wołyniu w czasie II wojny światowej. To przerażające – napisał na jednym z portali społecznościowych Maciejczuk.
16 stycznia 2016 media nie tylko bydgoskie ale także ogólnopolskie podnosiły alarm o radioaktywnych śmieciach jakie trafiły do bydgoskiej spalarni śmieci.
Tak pisały media o wydarzeniach w Bydgoszczy, „pierwszy raz w północnej Polsce…”
Chciałbym jednak zadać pytanie skąd te śmieci? Czy prawdą jest Panie Prezydencie, że uf odpady radioaktywne były ze Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy? Czy prawdą jest, że dalej zamiast w specjalnych pojemnikach leżą bez zabezpieczenia na placu? Czy prawdą jest, że kolejna partia podobnych odpadów przyjechała kilka dni temu?
Skąd biorą się te pytania? Otóż pracownicy i mieszkańcy dzwonią do mnie każdego dnia i informują o nieprawidłowościach w obawie o swoje życie i zdrowie.
Chciałbym także uzyskać informację czy Pronatura ma wystarczającą ilość aparatury aby wychwycić każde zagrożenie? Czy są spisane odpowiednie procedury?
Berlin odrzucił wniosek o status mniejszości narodowej dla Polaków
CÓŻ.. powiem krótko . Dla Niemców lepsze jest stado wkurwionych beduinów podszytych terroryzmem niż przyzwoitość sąsiedzka
Niemieckie MSW odrzuciło wniosek Związku Polaków w Niemczech (ZPwN) o przyznanie mieszkającym w tym kraju Polakom statusu mniejszości narodowej. O decyzji resortu poinformował PAP w sobotę pełnomocnik ZPwN mecenas Stefan Hambura.
Według niemieckiego MSW obywatele RFN pochodzenia polskiego mieszkający na stałe w Niemczech nie spełniają warunków koniecznych do uznania ich za mniejszość narodową nie będąc – zdaniem strony niemieckiej – ludnością „rodzimą i „tradycyjnie osiadłą” na tych terenach.
Ponad miesiąc temu Hambura skierował do pełnomocnika rządu ds. przesiedleńców i mniejszości narodowych, sekretarza stanu w MSW Hartmuta Koschyka wniosek o wpisanie Polaków do rejestru mniejszości narodowych.
W uzasadnieniu zwracał uwagę, że istniejący od 1922 roku Związek Polaków w Niemczech został zlikwidowany po napadzie III Rzeszy na Polskę we wrześniu 1939 roku. Gestapo aresztowało wówczas blisko 2 tys. działaczy polonijnych, część z nich deportowano do obozów koncentracyjnych. 27 lutego 1940 roku rząd niemiecki zakazał działalności ZPwN i skonfiskował jego majątek. Po wojnie działalność ZPwN reaktywowano.
„Do dzisiaj w Niemczech mieszkają osoby należące do polskiej mniejszości, które spełniają kryteria ustalone przez niemiecki rząd” – pisze polski prawnik. Jak podkreśla, są to potomkowie członków mniejszości polskiej z czasów przedwojennych mieszkający w Zagłębiu Ruhry, Berlinie, Hamburgu i innych częściach Niemiec. Władze niemieckie powinny uznać ten fakt, niezależnie od liczebności tej mniejszości.
W odpowiedzi na wniosek ZPwN niemieckie MSW zwraca uwagę, że niemiecki parlament, ratyfikując w 1997 roku Konwencję Ramową Rady Europy o Ochronie Mniejszości Narodowych, zaliczył do nich tylko Duńczyków, Fryzyjczyków, Serbołużyczan i Romów. Włączenie kolejnej mniejszości wymagałoby zmiany ustawy ratyfikacyjnej przez parlament.
W traktacie o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1991 roku, będącym do dziś podstawą prawną polsko-niemieckich relacji, mowa jest – w przeciwieństwie do mniejszości niemieckiej w Polsce – o „osobach w RFN, posiadających niemieckie obywatelstwo, które są pochodzenia polskiego albo przyznają się do języka, kultury lub tradycji polskiej”. Autorzy traktatu przyznali obu grupom podobne prawa, w tym prawo do zachowania tożsamości bez jakiejkolwiek próby asymilacji wbrew ich woli.
Niemiecka Polonia była w okresie powstawania traktatu grupą bardzo zróżnicowaną. Oprócz mającej niemieckie obywatelstwo „starej” Polonii, której korzenie sięgają XIX wieku, w RFN przebywało kilkuset tysięcy Polaków z „nowej emigracji”, często o nieuregulowanym statusie pobytu.
Najliczniejszą grupę stanowiły osoby, które wyemigrowały z Polski, głównie w latach 70. i 80. na podstawie opcji narodowościowej jako „Niemcy”, zachowując jednak poczucie tożsamości polskiej. Twórcy traktatu z 1991 roku argumentowali, że dzięki przyjętym rozwiązaniom z praw mogą korzystać wszystkie kategorie osób związanych z Polską. Liczebność wszystkich tych grup szacuje się na dwa miliony.
W odpowiedzi na polski wniosek niemieckie MSW zwraca uwagę, że zapisy traktatu z 1991 roku są dowodem na to, że zarówno Berlin jak i Warszawa uznały, iż w Niemczech nie ma polskiej mniejszości. Hambura zapowiedział podjęcie dalszych działań, w tym wkroczenie na drogę sądową.
Czeska lekarka ujawnia dramatyczne szczegóły pracy wśród islamskich migrantów w Niemczech
W jednej z niezależnych czeskich stacji telewizyjnych odczytano list czeskiej lekarki pracującej w Niemczech, w którym opisuje ona szczegóły pracy wśród napływających do Europy migrantów.
Poniżej przedstawiamy tłumaczenie listu.
„Przyjaciółka z Pragi ma znajomą, która – jako emerytowany lekarz – wróciła do pracy w szpitalu w okolicy Monachium, gdzie potrzebowano anestezjologa. Prowadziłam z moją przyjaciółką korespondencję i przesłała mi maila od wspomnianej lekarki. Dziś rozmawiałam z nią na temat tego, jak bardzo nieznośna jest sytuacja szpitalu w Monachium oraz w okolicznych placówkach.
Wielu muzułmanów odmawia leczenia przez kobiecy personel, a my, jako kobiety, odmawiamy udawania się do tych zwierząt, zwłaszcza z Afryki. Relacje pomiędzy personelem a migrantami stają się coraz gorsze. Ostatnimi czasy migranci udający się do szpitali muszą być eskortowani przez policję i psy policyjne.
Wielu migrantów ma AIDS, syfilis, gruźlicę otwartą i inne egzotyczne choroby, których w Europie nie potrafimy leczyć. Gdy w aptece otrzymują receptę, dowiadują się, że muszą zapłacić gotówką. Wywołuje to niewyobrażalne oburzenie, zwłaszcza jeśli chodzi o leki dla dzieci. Imigranci porzucają wtedy swoje dzieci i powierzają je personelowi apteki mówiąc: ‘W takim razie sami je wyleczcie!’. Policja ochrania więc nie tylko kliniki i szpitale, ale również duże apteki.
Mówimy więc otwarcie: ‘Gdzie są ci wszyscy, którzy przed kamerami telewizyjnymi witali imigrantów na dworcach kolejowych z transparentami? Owszem, teraz granice zostały zamknięte, ale milion migrantów już tu jest i z pewnością nie będziemy w stanie się ich pozbyć’.
Do tej pory w Niemczech bez pracy pozostawało 2,2 miliona ludzi. Dziś będzie ich co najmniej 3,5 miliona. Większość z tych ludzi nie nadaje się do jakiejkolwiek pracy. Mało kto posiada jakiekolwiek wykształcenie. Co więcej, kobiety zazwyczaj w ogóle nie pracują. Szacuję, że co dziesiąta jest w ciąży. Setki i tysiące z nich przywiozły ze sobą dzieci poniżej szóstego roku życia, spośród których wiele jest wycieńczonych i zaniedbanych. Jeśli nadal będzie to tak wyglądać, a Niemcy ponownie otworzą granice, wrócę do domu, do Czech. Nikt nie zatrzyma mnie tutaj w takiej sytuacji, nawet dwukrotnie wyższa niż w domu pensja. Wyjechałam do Niemiec, nie do Afryki, czy na Bliski Wschód.
Nawet profesor kierujący naszym oddziałem powiedział nam, że jest mu strasznie smutno, gdy patrzy na kobiety, które sprzątają codziennie od lat zarabiając 800 euro, i gdy spotyka następnie w korytarzach młodych mężczyzn, którzy chcą dostać wszystko za darmo, a jeśli tego nie dostają, wpadają w szał.
Naprawdę tego nie potrzebuję. Obawiam się, że jeśli wrócę, któregoś dnia sytuacja w Czechach będzie dokładnie taka sama. Jeśli Niemcy ze swoją naturą nie są w stanie temu zaradzić, w Czechach zapanuje totalny chaos. Nikt, kto nie miał z nimi [imigrantami – przyp. red.] do czynienia, nie zdaje sobie sprawy, jakimi są oni zwierzętami, zwłaszcza ci z Afryki, i z jaką wyższością muzułmanie – kierując się religią – traktują nasz personel.
Póki co personel lokalnego szpitala nie zaraził się chorobami przyniesionymi przez imigrantów, ale biorąc pod uwagę setki pacjentów przyjmowanych każdego dnia, pozostaje to tylko kwestią czasu.
W jednym ze szpitali nad Renem migranci zaatakowali personel nożami, a ośmiomiesięczne dziecko doprowadzili na skraj wycieńczenia, targając je przez trzy miesiące przez pół Europy. Dziecko umarło po dwóch dniach, pomimo iż otrzymało najlepszą opiekę medyczną w jednej z najlepszych klinik dziecięcych w Niemczech. W konsekwencji ataków jeden z lekarzy musiał zostać poddany operacji, a dwie pielęgniarki trafiły na oddział intensywnej terapii. Nikt nie został ukarany.
Lokalnej prasie zabroniono o tym pisać, więc wiemy o tym dzięki mailom. Co spotkałoby Niemca, gdyby ugodził lekarza i pielęgniarki nożem? Albo gdyby wylał swój zarażony syfilisem mocz na twarz pielęgniarki, narażając ją tym samym na infekcję? Trafiłby co najmniej do więzienia, a następnie do sądu. W przypadku tamtych ludzi jednak nic, póki co, nie zrobiono.
Pytam więc – gdzie są ci wszyscy, którzy witali migrantów i odbierali ich z dworców kolejowych? Siedzą pewnie wygodnie we własnych domach, zadowoleni ze swoich organizacji non-profit, czekając na kolejne pociągi i kolejny zastrzyk gotówki w zamian za witanie przybyszów na stacjach. Osobiście zebrałabym tych wszyscy witających i zaprowadziła ich do naszego szpitalnego oddziału nagłych przypadków, gdzie pracowaliby jako asystenci. Następnie zaprowadziłabym ich do budynku zamieszkałego przez imigrantów, gdzie mogliby zarówno opiekować się nimi, jak i ochraniać samych siebie – bez pomocy uzbrojonej policji, bez policyjnych psów – które dziś znajdują się w każdym szpitalu w Bawarii – i bez opieki medycznej”.
Nie po raz pierwszy – i prawdopodobnie nie po raz ostatni – słyszymy w Europie tego typu historię. A co gorsza, w Stanach Zjednoczonych osobiście poznałem wielu ludzi, którzy nazwaliby to teorią spiskową…
I pytanie na koniec – jak wiele czasu upłynie, zanim i w Stanach będziemy świadkami tego typu historii?
…. zgłosił się człowiek, który wie gdzie zakopano niemieckie złoto. Okazuje się, że kosztowności mogą znajdować się w Człuchowie. Krzysztof Jackowski opowiedział nam również o poszukiwaczach skarbów, którzy owładnięci gorączką złota, chętnie się do niego zgłaszają. ( ile jest w tym prawdy ? Jackowski nic nie napominał wcześniej..? jak widać gorączka złota trwa w najepsze )
… będziemy musieli sięgnąć za broń my żołnierze PRLu.
Przeszkoleni w latach świetności naszej armii. Są nas setki tysięcy wyszkolonych na każdym polu walki. Nas boją się wszyscy bo wiedzą jakim doświadczeniem dysponujemy . Przyjdzie nam bronić naszych bliskich , naszych żon, naszych dzieci, naszych rodziców ,naszej tradycji i na pewno nikt z nas nie odmówi .
Soros od kilku dekad toruje drogę do mającego się wyłonić z chaosu Nowego Porządku Świata, w myśl zasady: Problem, Reakcja, Rozwiązanie. Już niedługo będziemy mogli usłyszeć o propozycji rozwiązania problemu imigracyjnego, przedstawiony zostanie kolejny plan ratunkowy dla Europy, będący kolejnym krokiem do jeszcze większej kontroli i zniewolenia ludzkości.
Dziennikarz Sky News nieumyślnie ujawnił znaleziony na plaży „podręcznik imigranta”. Zawiera on wskazówki, mapy, numery telefonów i informacje dotyczące uzyskania pomocy w całej Europie. Zobacz pod jakie polskie adresy są kierowani muzułmańscy uchodźcy.
Wśród wyrzuconych kamizelek ratunkowych i przebitych pontonów przy plaży na greckiej wyspie Lesbos, dziennikarz Sky News odkrył podarty egzemplarz przewodnika.
Przewodnik dla imigrantów napisany został w języku arabskim i zawiera numery telefonów organizacji, które zapewnią pomoc uchodźcom. Dystrybutorem jest organizacja „w2eu” (Welcome to EU) co w tłumaczeniu oznacza „Witamy w Europie”, jest ona finansowana przez Open Society Institute.
Działacze „w2eu” posiadają w Turcji centrum dystrybucji, gdzie „przewodnik” jest rozdawany przez wolontariuszy. Wewnątrz książeczki znajdują się mapy z wyznaczonymi trasami przedostania się do europy, a dalej do Niemiec.
Uchodźcy mają do dyspozycji całodobowy numer infolinii pod którym muzułmańscy wolontariusze z europy zachodniej odbierają informacje o zagrożeniu życia, informacje te przekazują do europejskiej straży granicznej patrolującej przybrzeżne wody gdzie imigranci są dostarczani przez przemytników.
Na strona internetowej „w2eu” znajduje się hasło zachęcające przyszłych imigrantów do podróży:
„Zapraszamy wszystkich podróżnych do ich trudnej wyprawy i życzymy Wam wszystkim sukcesu – ponieważ swoboda przemieszczania się jest prawem każdego człowieka.”
Na liście miejsc w których uchodźcy mogą szukać pomocy znajduje się 7 polskich adresów:
RAS Kolektyw Antygraniczny / RAS No Border Collective
Email: network(at)noborder.org.pl (jedyna organizacja bez adresu stacjonarnego)
Anti-state, anti-autoritarrian No Border Collective. Helps especialy immigrants without regulated status.
(Anty-graniczna, Anty-rządowa organizacja. Pomaga szczególnie imigrantom o nieuregulowanym statusie)
Helsińska Fundacja Praw Człowieka / Helsinki Foundation for Human Rights
assistance for foreigners who were granted the refugee status in Poland, subsidarian protection or permit for tolerated stay, as well as to those who are still seeking to obtain such a status.
(pomoc dla obcokrajowców ubiegających się o status uchodźcy)
Plan zniszczenia Europy poprzez napływ muzułmańskich uchodźców to dobrze zaplanowane przedsięwzięcie, którego inicjatorem jest sam George Soros, biznesmen i filantrop reprezentujący interesy żydowskich bankierów Rothschild. Złowieszczy ślad George Soros jest wszędzie.
Gdyby nie ogromne pieniądze Sorosa, spora liczba organizacji lewicowych byłaby znacznie mniej wpływowa. On przeznacza ponad 7 miliardów dolarów, na media i organizacje takie jak ACORN, La Raza, the Huffington Post, the Southern Poverty Law Center, Planned Parenthood, the Center for American Progress, MoveOn.org oraz setki innych.
W Polsce Soros finansuje działanie Fundacji Batorego, organizacji Nigdy Więcej oraz wspiera środowiska LGBT. Jest on członkiem klubu Rzymskiego, Grupy Bilderberg i najważniejszą postacią corocznego forum ekonomicznym w Davos. w 2012 roku na corocznym szczycie w szwajcarskim Davos George Soros oznajmił zebranym:
„Som Slovák a som na to hrdý” (jestem Słowakiem i jestem dumny z tego) zmieszczono fotografię policjantów idących w marszu przeciwko islamizacji. Nie ma innego źródła podającego informacje na temat tego zaskakującego wydarzenia. Wg lakonicznej relacji, policjanci w pewnym momencie po prostu zdjęli hełmy i poszli razem z ludźmi manifestując sprzeciw wobec napływu muzułmanów do Europy.